Bekart Bekart
504
BLOG

Inka. GPCPomorze. Przegląd tygodnia 5. Część pierwsza

Bekart Bekart Rozmaitości Obserwuj notkę 10

 

W niedzielę nie było przeglądu tygodnia. Obiecałem sobie, że będę go robił niezależnie od natłoku obowiązków. Zamiast przeglądu poszedł tekst o Ince i chyba wyszło dobrze. Teraz nadrabiam braki, przepraszam jednocześnie za mieszaną konwencję poniższego przeglądu.



 

Podziękowania.

 

27 sierpnia siedziałem przy komputerze od 22 do 7 rano. Z dziennikarzami powstającego Dodatku Pomorskiego Gazety Polskiej Codziennie ustaliliśmy, że pierwszym naszym internetowym materiałem będzie pogrzeb Inki i Zagończyka. Siedzieliśmy tak długo, bo trzeba było uruchomić naszego Twittera @GPCPomorze, wymyślić strategię na jutro. O godzinie 4.00 nie miałem już siły wymyślać strategii i napisałem tekst “Inka. Będę płakał w tłumie głupców.” Skończyłem o 7 rano i położyłem się z przeświadczeniem, że zamiast wymyślić najmądrzejszą strategię promocyjną, dałem się ponieść emocjom.

 

Gdy się obudziłem o godz. 10.30 opublikowałem tekst na salonie, wsiadłem w tramwaj i pojechałem na uroczystości. Ostatecznie, okazało się, że w jednym miałem rację: rzeczywiście jestem głupi, bo chciałem wymyślać coś, czego wymyślać nie było trzeba. Choć stojąc w tłumie przed katedrą kilka razy sprawdzałem rosnącą liczbę wyświetleń tekstu i czułem charakterystyczny szum sodówki w głowie, to jednocześnie byłem dziwnie spokojny. Tego dnia z moim ego było mi łatwiej, tak jak wszystkim. Bo Inka zrobiła nam wszystkim promocję. U Pana Boga. A ja, stojąc w tłumie Polaków, już wiedziałem, że się sprzedam. Za jedyne pieniądze, które naprawdę można zostawić następnym pokoleniom.

 

Zaprzyjaźnione media

 

Teraz inaczej. Nasza charyzmatyczna dziennikarka/fotoreporterka Edyta Nowicka ( u nas wszyscy mają “/” w zajmowanej funkcji, taki budżet) była tego dnia wszędzie. A przede wszystkim była wszędzie w odpowiednim czasie. Niektóre media nie mogły sobie na to pozwolić, bo są bardzo zmęczone mówieniem całej prawdy, całą dobę. A robią to od lat wielu, więc na Ince zjawiły się pięć po dwunastej, co jest zresztą charakterystyczne dla ich strategii. Tam niestety natrafiły na naszą charyzmatyczną fotorepotrerkę, która w miłych słowach powiedziała im, że niestety nie może oddać zajętego miejsca prawdziwym dziennikarzom z tegokraju, bo akurat ona jest z mediów polskich.

 

Gdy staliśmy sobie już po wszystkim i paliliśmy papierosy, człowiek zmęczony mówieniem całej prawdy całą dobę, do końca świata i o jeden dzień dłużej przechodził obok nas. Szacunek. Pełna profeska. Zmęczenie było zupełnie niewidoczne. Opalenizna, świetnie skrojony garnitur. Pomyślałem wtedy, że znowu potwierdza się prawda zawarta w mądrościach ludowych. Kto jada ostatki jest piękny i gładki.





 

Prowokacja kijowska

 

Chodzę sobie w tłumie, tak jak chciałem, wysyłam filmiki, robię zdjęcia. Nagle patrzę na telefon: 10% baterii. Tak szybko? Wszystko wyjaśniło się, gdy wieczorem z prawicowych mediów, że głównym punktem obchodów była niespodziewana wizyta pewnego wampira energetycznego, który łazi wszędzie, gdzie ludzie mają mózgi jeszcze nie zlasowane i są w stanie złożyć dwa sensowne zdania podpina się i ssie. Młodzież zrozumie, inni może nie, ale to jest konstatacja generalna: kod ssie. A ten konkretny wampir aktualnie ssie palec, w który w rozpaczy ugryzł się sam, bo nie miał już w kogo się wpić. A co wyssie z tego palca, to nam na pewno doniosą jego prawicowi psychofani. Stay tuned

 

Prawicowych dziennikarzy trochę rozumiem, bo jest się na co oburzać, a poza tym oni w większości byli w Warszawie. Poza tym, mają większe zasługi niż ja więc ryzyko. Chciałem powiedzieć tylko, że zajmowanie się kodziarzami w dzień pogrzebu Inki, to tak jakbyśmy po zwycięstwie Polski na Euro wszyscy rezonowali oburzeniem, że jakiś facet wbiegł na golasa na murawę i zakłócił rozgrywkę. Rozumiemy. Na golasa. Oburzające. Uspokójmy się. Wygraliśmy.    

 

Hejterzy hejterom

 

Strzelają kapiszony, huk, ryk i rwetes, nikt nie ginie. Walka trwa. @GPCPomorze dorobiło się pierwszego hejtera. Ma na imię Andrzej, jajko zamiast głowy i bardzo się denerwuje. Andrzeju nie denerwuj się, odpowiadamy, jesteś dla nas skarbem, będziemy cię hołubić i obsypywać prezentami, rób nam pijar czarny jak noc. Ponieważ Andrzej jest nerwowy i jak na razie nazwał nas tylko “siusiumajtkami, gówniarzami i gimbazą” przygotowałem krótką informację prasową dla hejterów, chińskich i koreańskich trolli.

 

Jesteśmy pisowską, bananową młodzieżą. Jesteśmy chudzi, ale będziemy grubi, utyci na  dobrej zmianie. Narobimy pełno dzieci, na które będziemy brali 500+, dzieci te wychowamy w patologicznym patriotyzmie i nienawiści do ludzi honoru, generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego. Nie mamy szacunku i jak się na nas mądrze krzyczy, to nie mamy w sobie potrzebnej bojaźni i pokory, tak charakterystycznej dla złotego pokolenia polskiej młodzieży, reprezentowanej przez partię Razem, partię Zmiana i Krytykę Polityczną. Jesteśmy bogaczami. Wynajmujemy mieszkania, w których jest mnóstwo metrów, czasem ponad czterdzieści, a są to w dodatku metry kwadratowe. Mieszkania te wyposażone są luksusowo, mają bieżącą wodę i prąd, a niektórzy z nas mają meble-antyki. Hipokrytycznie mówimy, że w PRL wszystko było złe, a sami śpimy na rogówkach z tego okresu. Jesteśmy podstępnie ładni, czym kryjemy moralną brzydotę. Jesteśmy najgorsi.

 

Hejterom o większej wrażliwości proponuje jednak się zastanowić. Miałem bowiem, o czym być może nie wszyscy wiedzą, w swojej karierze epizod raperski. A raperzy obrażają się zawodowo i nawet na MC Niesioła patrzą z politowaniem, wszystko oczywiście w kulturze dialogicznej, czasami tylko jak pisał Włodi z Molesty “Po koncercie nie wiadomo komu kto wypłacał chleby.” Hejterom dedykuje ten czterowiersz mojego autorstwa, inspirowany mottem The Dartmouth Review.

 

Pamiętaj, kolego, gdy słowa płyną/

Walczyć ze mną, to jak zapasy ze świnią/

Po pierwsze, pobrudzisz się, to wiedz na pewno/

Po drugie…… świni sprawia to przyjemność/

 
Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości